20 października 2013

Dwudziesty piąty

Dee

 Każdy powiedział komuś choć raz w życiu, że ucieczka od wszystkiego to nie rozwiązanie problemu. Tylko, że jakimś cudem udało mu się ominąć Demetrię Lovato. Dziewczyna nie zdała sobie sprawy, że to i tak nic nie da. A w najgorszym wypadku nawet pogorszy sytuację. Gdyby to wiedziała jej los potoczyłby się zupełnie inaczej. Może ominęło by się smutek, rozpacz, zazdrość, nienawiść, zwątpienie, a może odrzucenie. Te uczucia nie należą do ulubionych ludziom, ale taki los ją spotka. Wszystko zostało rozliczone.
- Przystanek na peronie w Bristol! Prosimy o opuszczenie pociągu! - wołał konduktor
 Mężczyzna ubrany cały na czarno, spojrzał pytająco na rudawą piosenkarkę. Demi, wzięła do rąk walizkę wychodząc z transportu. Nie spodziewała się tego co miało miejsce przez ten czas. Wszystko miało być inne. W jej życiu wiele się pozmieniało pod każdym z względów. Zdrady, kłamstwa oraz ból. Kto by pomyślał, że na to ją było stać. Lecz najgorsze w tym wszystkim było zajście w ciążę z którymś z nich. To był problem nie do rozwiązania. Narobiła świństw i teraz musiała za to ponieść konsekwencje. Nie będzie łatwo, choć nigdy nie jest.  Życie to już nie bajka, w której  grała jako zepsuta gwiazdka Disney'a. Z tym trzeba się pogodzić.
- Demetrio, proszę opuścić pociąg! - uprzedził ją ponownie
 Spojrzała na niego, nie zdając sobie sprawy, że tak naprawdę to nie wyszła z wagonu. Rzuciła mu trochę gniewne spojrzenie, wychodząc.
- Dziękuję - westchnęła
 Tak właśnie wyglądał Bristol. Może i pod jakimś względem przypominał Londyn, ale to nie było ważne. Liczył się tylko fakt, że jest z dala od wszystkiego. Ruszyła prosto przed siebie zmierzając w nieznanym kierunku. Nie liczyło się prawie nic. Ciągnęła tylko walizkę, idąc normalnym tempem. Usłyszała trąbienie, ale nawet i je zignorowała.
- Z drogi suko! - krzyczał mężczyzna
 Odwróciła się, patrząc na rowerzystę. Był to chłopak w jej wieku o ciemniejszej karnacji oraz zielonych oczach. Szczególnie zwracały na niego uwagę czarne włosy obcięte pod różnymi kątami. Kiedy ją zobaczył lub nawet rozpoznał mina zeszła mu z twarzy. Widać było, że był zakłopotany. Posłała mu delikatny uśmiech, a on go odwzajemnił niepewnie.
- Przepraszam. Ruch w Anglii jest lewostronny, a ty szłaś po prawej. Myślałem, że jesteś stąd... Demi Lovato, tak? Piosenkarka, która niedawno wyszła z... - zamilkł
- Dokończ.. - odparła – Tak, wróciłam z psychiatryka lub jak kto woli z odwyku. Miło mi cię poznać i przepraszam za swój błąd.
- Nie masz za co przepraszać. Jestem Shone Hasting.
 Skinęła głową, rozglądając się dookoła. Jak on ją rozpoznał to fotoreporterzy tym bardziej. Westchnęła znów na niego spoglądając.
- Wyjeżdżasz gdzieś? - spytał
- Wracam z urlopu i mam tu parę spraw do załatwienia – skłamała – Ale nie mam gdzie przenocować, więc idę coś znaleźć.
- Możesz u mnie. Mam wolne łóżko, bo współlokator wyjechał. Chciałabyś?
- Jeżeli to nie sprawi problemu to z chęcią. Potem mój menadżer ci zapłaci.
- Nie trzeba. Dla mnie to czysta przyjemność.
- I tak muszę.. - odparła z uśmiechem
 Zerknął na walizkę. Wziął ją na bagażnik. Rower był na tyle stabilny, że się nie przewrócił. Chłopak zasiadł na rower powoli jadąc. Popatrzył na nią z wyrazem przeproszenia.
- Będę powoli jechał, a ty szła. Przepraszam, ale to jednoosobowy pojazd.
- Hahahhah. Przecież widziałam na oczy rower. Aż taka pusta to ja nie jestem. Spokojnie będę szła.
- Dziękuję – powiedział zawstydzony
 Szli trochę duży kawał drogi. Dziewczyna mogła sobie wszystko przemyśleć. Obserwowała otoczenie i zastanawiała się czy dobrze zrobiła wyjeżdżając. Przynajmniej znalazła miłego chłopaka, który ułatwi jej pobyt tutaj. Zapowiadała się niezła zabawa z kobietą w ciąży.
- Daleko jeszcze? - spytała wzdychając
- A co nie możesz już? - dopytał z uśmiechem
 Wokalistka złapała się za brzuszek, który pewnie miał dość tego maszerowania. Zerknęła na niego z promiennym uśmiechem na twarzy.
- Nie, tak łatwo się nie poddaję..
- A czemu tak trzymasz ten brzuch? - dał jej kuksańca
- A co?! Nie.. Wydaje ci się – zalała się rumieńcem
 Kłamstwa już nie przychodziły z taką łatwością. To nie te czasy, gdzie niewinna twarzyczka mogła kogoś uratować z opresji. Zaśmiała się cicho by ukryć zażenowanie.
- O jesteśmy na miejscu! - powiedział
 Stali przed skromnym budynkiem. Shone przypiął rower, wnosząc potem walizkę na samą górę. Mieszkanie znajdowało się na przedostatnim piętrze. Było przyjazne, ale jak na gwiazdę malutkie. Uśmiechnęła się do niego z nadzieją, że nie będzie już musiała mu się tłumaczyć z większości rzeczy.
- Teraz to i twój dom, Dee! - oznajmił jak na otwarciu uroczystości
 Zaśmiała się cicho, całując go w policzek.
- Heheh. Dziękuję za wszystko, ale na serio 'Dee'?
- Tak. Coś nie pasuje? - zrobił minę zbitego psa
- Nie po prostu nikt tak mnie nie nazwał. Może to i lepiej, bo zapomnę o tym o czym warto zapomnieć. Przeszłość nie jest czymś czym warto się dzielić. Dziękuję ci jeszcze raz Shone. Będziemy się na pewno świetnie bawić!
 Tak. Zabawa się dopiero rozkręca. Demetria nie wie co ją czeka, ale kto by wiedział?


Trochę wyczekany rozdział, ale jest. Miłe 11 komentarzy z 2 ostatnich. Cudownie ♥ Mam teraz mini urlop i nie wiem kiedy wrócę, pewnie znów szybko. Miłego rozumowania rozdziału kochani! xoxo

3 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny, jak z resztą wszystkie pozostałe <3
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jeju, mam ... mam nie za dobre przeczucie co do shona. moze mi sie wydaje ? :d sama nwm . ale rozdzial i tak jest swietny :D czekam na nn kochana :* pozniej sprawdze pozostale blogi, mam zaleglosci z bloggerem. zazwyczaj jestem na telef, ale teraz mam caly spieprzony od jakiegos czasu.. wiec no ten tego weny xxxx

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo fajne ;D wciąga <3

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to o jeden uśmiech więcej w moim życiu ♥